czwartek, 7 maja 2015

Jak zostać księżniczką? - odcinek 4

"Nie taki diabeł straszny…?" (cz.2/2)


            To nie pierwszy raz, kiedy rodzina Anytsuj spędza czas nad morzem. Zanim Jose wyjechała do Anglii co roku w wakacje pan Christopher przyjeżdżał z dziećmi w okolice Charleston. Był to czas kiedy wszystkie dzieci, nawet już te dorosłe ze swoimi rodzinami spędzali razem kilka dni. Jose, gdy tylko mogła chodziła na spacery po okolicy. Dobrze znała już te nadmorskie lasy. Kiedyś denerwowało ją to, że zawsze wynajmowali miejsce noclegowe tak daleko od morza. Robili to, ponieważ pokoje w hotelach przy plaży były zbyt drogie dla tak dużej rodziny. Teraz cieszyła się, że dzięki wędrówkom po lesie mogła się uspokoić, skupić i pomyśleć. Pomyśleć o wszystkim, a dziś szczególnie o jednej osobie. Im  bardziej starała się zapomnieć o Jamesie, tym bardziej chciała o nim myśleć. Pragnęła móc na niego choć zerknąć, jednak bała się, że ktoś to zauważy i ją wyśmieją. I on ją wyśmieje przy wszystkich. Zakochała się w nim, ale wiedziała, że nie ma szans.

            Zaczęło się ściemniać. Dwanaście osób zajęło pokoje w domku letniskowym i rozpakowało się. Nikt z wyjątkiem przyjaciółek Jose nie zwrócił uwagi, że zniknęła. Dopiero po kilku godzinach Olivia i Sara postanowiły spytać Alexa, czy wie gdzie jest jego siostra.
- Pewnie zaraz wróci. Ona uwielbia morze, więc na pewno już siedzi na plaży- powiedział.
Ale nie wracała. Już nie tylko jej przyjaciele, ale cała reszta zaczęła się zastanawiać, gdzie ona jest i czy nic się nie stało. Próbując dodzwonić się usłyszeli cichutka melodię „Efter solsken” zespołu Panetoz dochodzącą z jej torby. Kilka zniecierpliwionych osób poszło do swoich pokoi, w salonie zostali Alex oraz przyjaciele Jose – Olivia, Sara, Tim i Victor. Tom i Daniel postanowili iść na plaże, ale nie znaleźli jej. Niedługo po nich z domu wyszli i inni, ku zaskoczeniu wszystkich James również do nich dołączył.
            O północy wszyscy, z wyjątkiem Sary i Olivii, które zostały w domu na wypadek gdyby wróciła, szukali Jose. Pierwsi, tuż przed wschodem słońca, wrócili przyjaciele braci i John, niedługo po nich zaczęli wracać inni. Zdenerwowany Tim stwierdził, że to winna Jamesa i gdyby on nie przyjechał nie doszło by do takiej sytuacji. James nic nie powiedział, wyszedł przez ciągle otwarte drzwi.
- Znając naszą siostrę pewnie siedzi na dworcu w Charleston i czeka na pociąg do Atlanty – rzucił za nim Tom.
            Postanowili poczekać i po południu zadzwonić do taty. Jeśli Jose zamierzała wrócić do domu to będzie na miejscu około 14. Jednak James nie wrócił do mieszkania. Postanowił jeszcze raz sprawdzić na plaży. Nadal nikogo tam nie zastał, było zbyt wcześnie na jakich kolwiek wczasowiczów. Zdenerwowany, sam nie wiedząc dlaczego, kroczył szybko po plaży. 700 metrów na lewo od wynajmowanego domu, na skraju lasu zauważył poszukiwaną osobę. Jose stała i patrzyła na wschód słońca. Chodź nogi grzęzły mu w piasku, szybko podszedł do niej.
- Zwariowałaś! Wszyscy Cię szukali. Pewnie jadą już do Charleston lub dzwonią do Twojego Ojca! – wykrzyknął zatrzymując się przy niej.
- Możesz mnie zostawić w spokoju? – powiedziała niemal ze łzami w oczach.
- Nie – odpowiedział krótko James.
- O co Ci chodzi? Od pierwszego dnia mnie prześladujesz. Nie tylko w stosunku do mnie zachowujesz się podle. Mam dość unikania Ciebie. Chcę… - nie dokończyła... James popchnął ją na pobliskie drzewo. Próbowała się wyrwać, ale to na nic. Obiecała sobie przecież… Wiedziała jaki on jest. Łzy napływały jej do oczu. Jeszcze chwilę się szarpała. James nie dawał za wygraną. Przytrzymał ją mocno, popatrzył głęboko w oczy i… pocałował. Pocałował… i już nie chciała żeby przestał.



            Otworzyła oczy i zobaczyła jego twarz tak blisko jak jeszcze nigdy dotąd. Pierwszy raz uśmiechał się do niej. Nie kpiąco i zawadiacko, ale spokojnie i czule. Nadal ją trzymał w ramionach. Wyswobodziła się, chodź nie było to łatwe przez drzewo, które miała tuż za plecami. Była przerażona. Zaczęła biec. Zboczyła ze ścieżki, szła szybko mijając połamane gałęzie i niewielki krzaczki, ale James znalazł się tuż za nią. Płakała. Zagrodził jej drogę. Chwycił ją za rękę i przytulił do siebie nic nie mówiąc. Serce biło jej jak szalone.
W drogę powrotną szli za rękę, nie odzywając się. Choć Jose próbowała się wyrwać, on jej nie puścił. Dopiero, gdy minęli bramę wejściową na wynajętą posesję dziewczyna łamiącym się głosem zapytała:
- Dla..dlaczego ja?
- Bo dla mnie jesteś wyjątkowa.

...był piękny poranek Jose obudziła się w swoim pokoju. Całą noc coś jej się śniło, ale po przebudzeniu nie mogła sobie przypomnieć co to było.

4 komentarze:

  1. Kiedy możemy się spodziewać kolejnej części?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daty publikacji poszczególnych części znajdują się w zakładce opowiadania.
      Zachęcam do wyrażania własnego zdania nt danych części.
      Im więcej komentarzy, tym notki będą się szybciej pojawiać niż to zaplanowane.
      15 części jest już napisane. Kwestia opublikowania.

      Pozdrawiam, Justyna

      Usuń
  2. Kaichou wa maid sama. Mam rację?
    Ps. Chodzi tylko o obrazek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kaichou wa maid sama. Mam rację?
    Ps. Chodzi tylko o obrazek.

    OdpowiedzUsuń