niedziela, 3 maja 2015

Jak zostać księżniczką? - odcinek 3

"Nie taki diabeł straszny…?" (cz.1/2)


            James siedział w swoim sportowym wozie. Jak w każdy weekend, tak i w ten brał udział w wyścigach samochodowych. Dziewczyny w skąpych spodenkach i bluzkach ledwo zakrywających piersi były obowiązkową atrakcją tego dnia. James nigdy nie wybierał dwa razy tej samej, ale wszystkie miały ze sobą coś wspólnego – nogi do samej szyi, długie blond włosy, figurę modelki i im mniej ubrań na sobie tym lepiej.
 John nie lubił zabawy swojego przyjaciela, ale oczywiście jak przystało na „Cień”, brał udział w weekendowych szaleństwach. Niejednokrotnie wyścigi przerwała policja i trzeba było uciekać. Nikt nie wie jak, 2 lata temu, Johnowi udało się wyciągnąć Jamesa z aresztu, ale się udało i to bez żadnych konsekwencji. Współzawodnicy nie mieli wówczas tyle szczęścia i musieli wykonywać prace na rzecz miasta.
 Zawsze po wyścigach odbywała się impreza, na których był nie tylko alkohol i dziewczyny.
 Weekendy to był jedyny czas, kiedy niedostępny i arogancki „Model”, spędzał czas z kimś więcej niż Johnem i kilkoma osobami ze studiów. Wykorzystywały to dziewczyny z uczelni. Dziewczyna, która miała więcej szczęścia spędzała trochę czasu sam na sam z Jamesem, licząc na związek.
 Odkąd James przybył do Ameryki, z nikim się nie związał, na uczelni był legendą. Bogaty, przystojny chłopak, każda chciała go mieć, żadnej się nie udało.
W ulicznych wyścigach brał udział kolega „Modela” i „Cienia” ze studiów, a jednocześnie 25-letni brat Jose  – Tom. James i Tom znali się bardzo dobrze. Razem studiowali i często musieli przygotowywać wspólne projekty. Zazwyczaj to John z innymi członkami grupy robił zadaną pracę. To Tom pokazał kolegom ten opuszczony skrawek Atlanty idealny na wyścigi, poznał z ludźmi, którzy umożliwili im branie udziału w wyścigach i wszystkim innym z tym związanym.
W ten weekend pierwszy raz od bardzo dawna James przegrał wyścig, zrezygnował z imprezy i ku uciesze Johna pojechał do domu.
Coś nie dawało mu spokoju…

*      *      *

  Wypoczęta i w doskonałym humorze Jose wraz z przyjaciółmi wracała z krótkich wakacji. Tak samo jak ona, jej tata wyjechał. Pan Christopher postanowił odwiedzić swojego najstarszego syna – Paula i jego rodzinę – żonę Kate i dwójkę dzieci.
Jose przy pomocy przyjaciół postanowiła, że następnym razem gdy spotka „Modela” lub jego „Cień” porozmawia z nim. Nie chciała, żeby sytuacja z przed lat się powtórzyła i żeby ktoś znowu ją ośmieszał lub poniżał. Teraz była inną osobą, a nazywanie ją „sierotą” bolało tak samo.
            Po powrocie z nad jeziora Josephine i jej brat w doskonałych nastrojach pojechali do domu. Jose była pewna, że nic, ani nikt nie zepsuje jej tych ostatnich godzin weekendu. 
Weszła do domu, w salonie ktoś był. Spojrzała… - „O nie!” W salonie siedział „Model”, Tom – jej brat i jakaś dziewczyna, a przy kominku stał „Cień”. Alex rzucił bagaż i poszedł się przywitać. Jose stała w otwartych drzwiach, omal nie zawadzając się o próg próbując go przekroczyć. Tom zajęty dziewczyną nie zwrócił uwagi na siostrę, „Model” zauważył ją pierwszy.
- A tak, to nasza siostra, Jose – powiedział od niechcenia Alex.
- My już się znamy – to krótkie zdanie wyrwało Toma z zadumy nad blondynką i razem z Alexem pytająco spojrzeli na siostrę.
            Jose planowała ucieczkę – nie mogła się zdecydować czy wystarczy schować się w swoim pokoju, czy trzeba biec gdzieś dalej na ulicę.
Dziewczyna, która była niewątpliwie w bliższych stosunkach z Tomem, przywitała się z jego siostrą. Jose weszła do salonu i pech chciał, że potknęła się o zawsze zawinięty róg dywanu. Gdyby nie pewne silne ramie upadła by, wywołując niewątpliwie śmiech u swoich braci i zgromadzonych gości. Ku swojemu zaskoczeniu złapał ją James. Serce zabiło jej mocniej, w głowie jej zawirowało. Koniec, wpadła po uszy… „Nie! STOP!” Wyswobodziła się z uścisku, spojrzała na swojego wybawiciela i innych. Poczuła, że się czerwieni. Nie odzywając się poszła do pracowni malarskiej zaczęła malować. Obiecała sobie, że nigdy nie może zachowywać się przy nim nieodpowiednio, musi wybić go sobie z głowy. Ale jak, skoro już nawet z płótna wpatrują się w nią jego granatowe oczy…
Tydzień minął szybko, nie odstępowała przyjaciół na krok, a oni jej, na wypadek gdyby znowu spotkała Jamesa na uczelni. W tym tygodniu widziała go tylko raz, był przed nią na schodach, specjalnie zwolniła, żeby uniknąć konfrontacji. Jednak nie zawsze mógł jej ktoś towarzyszyć, James często bywał u niej domu i spotkania były nieuniknione. „Model” zawsze potrafił coś takiego powiedzieć lub zrobić, że doprowadzał Jose do płaczu (oczywiście nie na jego oczach). Denerwowała się strasznie, nie potrafiła sobie z tym poradzić, ale i tak czuła to dziwne uczucie jak na początku… motyle?, fajerwerki? Sama nie wiedziała, co to jest. Przez wielu lubiany, przez innych nienawidzony. Teraz wybrał ją. Irytowało go strasznie, że „zwykła”, brązowowłosa dziewczyna nie zwraca na niego uwagi, milczy, nie odzywa się i unika. Gdyby inne były na jej miejscu… Ale ona nie jest jak inne…

               Pod koniec października trzej bracia Jose - Alex, Daniel i Tom wraz z przyjaciółmi postanowili wyjechać na kilka dni, robiąc sobie przerwę od uczelni, a w przypadku Daniela od pracy. Pan Christopher - ojciec rodzeństwa, nie miał nic przeciwko, każdego wspomógł finansowo, ale miał jeden warunek - mieli zabrać ze sobą siostrę i jej przyjaciół, którzy również planowali wyjazd w to samo miejsce, w którym byli ostatnio. Niezbyt zadowoleni chłopcy, razem z siostrą w jednym samochodzie, przyjaciółmi Josephine w drugim i swoimi przyjaciółmi w trzecim pojechali nad morze. Zatrzymali się w wynajętym domu nieopodal Charleston. Nie minęła godzina, jak pod dom zajechał kolejny samochód z dwoma pasażerami – Jamesem i Johnem – „Modelem” i jego „Cieniem”.
             Jose nie wiele myśląc wyszła z domu, nie mówiąc nic nikomu. W pośpiechu zapomniała komórki. Była przyzwyczajona do samotnych spacerów, uspokajało to ją. „Dlaczego on tu jest?” To miały być jej kolejne wakacje, jej kolejna ucieczka. Chciała o nim nie myśleć. Na uczelni specjalnie z nią pogrywał, częściej bywał u Toma. W głowie ciągle słyszała to co inni o nim mówili: „Arogancki dupek, który myśli, że wszystko mu wolno”,  „Nie jedna przez niego płakała”, „Lubi się zabawić”, „Miał już chyba wszystkie”. Jose pokręciła głową, przed oczami miała jego twarz. Nie mogła o nim zapomnieć. Szła coraz szybciej w stronę morza.

3 komentarze: