wtorek, 12 maja 2015

Jak zostać księżniczką?- odcinek 5

Już ponad 1000 wejść na bloga.

Dziękuję wszystkim odwiedzającym!!!

Zachęcam do komentowania, bo to motywuje do dalszej pracy.

Pozdrawiam, Justyna

*  *  *


"Książe!?...KSIĄŻE...!?"


           Był piękny poranek. Jose obudziła się w swoim pokoju, przeciągnęła się na łóżku i wstała. Jak w prawie każdy zwykły dzień zeszła w piżamie na dół zrobić sobie coś do zjedzenia. Na kanapie w salonie spał… James. Dopiero teraz przypomniała sobie, że jej bracia z przyjaciółmi byli na studenckiej imprezie. Pobiegła na górę, żeby się ubrać. Gdy ponownie zeszła, James robił kawę w kuchni. Po tym jak ją zauważył posłał jej swój nieziemski uśmiech. „Jak to możliwe, że on nawet 5 minut po przebudzeniu wygląda idealnie…?”
Do kuchni weszli Tom i Alex z zakupami.
Po chwili wszyscy wspólnie robili śniadanie. Mężczyźni rozmawiali o wczorajszym wieczorze. Jose w milczeniu zrobiła kanapkę i poszła do jadalni. Zajęła miejsce, po czym reszta dołączyła do niej. Nagle rozległo się pukanie do drzwi wejściowych. Alex wstał i poszedł otworzyć.
- Jose, jakiś książę do Ciebie. Mówi, że Albert z Monako – powiedział Alex przekraczając próg. – Czeka w salonie.
            Wszyscy spojrzeli na nią pytająco. „…książę  Albert z Monako?” Przez „bajkową” historię Grace Kelly i księcia Rainiera większość amerykanów wiedziała kim jest książę Albert z Monako. Jose uśmiechnęła się, wstał i wyszła. Tom, Alex i James niemal wbiegli za nią do salonu w chwili, w której obejmowała gościa.
- Przedstawiam wam Adalberta, mojego przyjaciela, którego poznałam w tamtym roku w Monako. – powiedziała z uśmiechem na twarzy Jose.
            W salonie stał 20-letni chłopak, którego Jose poznała w maju, gdy świętowała swoje urodziny w monakijskim klubie. Rodzina Adalberta pochodzi z Bostonu, ale on z rodzicami już 15 lat mieszka w Monako i rzadko bywa w USA. Jose żegnając się z nim przed wyjazdem do innego europejskiego państwa podała mu swój adres i zaprosiła do Atlanty.
            Wszyscy usiedli i zaczęli rozmawiać. Jose i Adalbert wspominali kilka wspólnie spędzonych dni w Europie. James nie spuszczał wzroku z gościa, wydawał się przy tym nieco zdenerwowany.  Jak się okazało z rozmowy Adalbert przyjechał do Bostonu 3 dni temu na pogrzeb swojej babci i postanowił odwiedzić koleżankę. Nie został długo, musiał wracać, ponieważ wieczorem leciał z rodzicami z powrotem do domu w Monako.
Gdy Adalbert wyszedł, a w salonie nie było już Alexa i Toma, Jose nieśmiało spojrzała na Jamesa, który od dłuższej chwili nie spuszczał z niej wzroku. Ich oczy się spotkały, chłopak podszedł do niej. Jak zwykle serce zabiło jej mocniej. Onieśmielona spuściła głowę, wystarczyło, że czuła jego bliskość i zapach. Była taka urocza, gdy stała i czekała na jego ruch. Sama nie ośmieliłaby się. Objął ją i pocałował w czoło.
Jose i James byli razem. Spełniły się jej marzenia. Przystojny, uwielbiany przez wszystkich mężczyzna zwrócił na nią uwagę, na nią i tylko na nią. „…bo dla mnie jesteś wyjątkowa…”. Nikt o nich nie wiedział. Na uczelni, nie odzywali się do siebie. Czasem jak się mijali, James ukradkiem dotykał jej dłoni. Jak widzieli się z daleka, posyłali sobie uśmiech. Zmienił się w stosunku do niej, już nie starał się uprzykrzać jej życia.
Od powrotu z nad morza minęło kilka dni. Tamten weekend minął szybciej niż poprzednie. Jose obawiała się, że po powrocie do „rzeczywistości” wszystko wróci do wcześniejszego stanu rzeczy – on będzie pewny siebie i arogancki, udający, że jej nie widzi, albo wyśmiewający ją, a ona cicha i schowana w sali wykładowej, żeby tylko go nie spotkać. Jednak teraz czuła jego bliskość. Chciała, żeby byli taką parą jak Olivia i Victor. Chciała, żeby wszyscy o nich wiedzieli. James postanowił inaczej.

            Minęło kilka dni, na uczelni zaczęły pojawiać się plotki, że James, znany na całą uczelnie przystojniak umawia się z kimś.
- Zmienił się, to musi być jakaś nowa dziewczyna.
- Ja słyszałam, że Carrie go ostatnio uwiodła. Wszystkim mówiła, że byli razem u niego.
- Jeszcze nikt, nigdy u niego nie był.
- Carrie jak coś chce to, to dostanie. Pamiętasz…
Dziewczyny wyszły z toalety. Z ostatniej kabiny rozmowie przysłuchiwała się Sara. W czasie okienka, wszystko opowiedziała przyjaciołom, a oni dodali swoje przypuszczenia. Dyskutowali o tym całą przerwę. Wszyscy mieli coś do powiedzenia, wszyscy oprócz Jose. Ona tylko przysłuchiwała się nowym plotkom i zastanawiała się czy coś z tego jest prawdą. Od dwóch dni nie widziała Jamesa. Teraz zaczęło ją zastanawiać dlaczego on chce trzymać wszystko w tajemnicy. Nie marzyła nawet o tym, żeby nazwać go swoim chłopakiem. Bała się, że nigdy nie będą naprawdę razem. Czuła, że coś jest nie tak. „Niby dlaczego wybrał mnie”, „Pewnie tylko szukał rozrywki i już mu się znudziło”. Jej umysł bombardowały przedziwne myśli. Pojechała do domu. Przez dłuższą chwilę wpatrywała się w telefon. „Dzwoni!”. Nie odebrała, bała się, że usłyszy to czego się obawiała: „Zapomnij, nic z tego nie będzie”. Może chodziło mu tylko o jedno, może chciał się z nią tylko przespać, a ona okazała się niedostępnym dzieckiem…
            Jak zwykle wieczorem, cała rodzina, z wyjątkiem dwóch najstarszych braci, którzy mieszkali już ze swoimi rodzinami, zasiadała do kolacji. Kilka minut po 19 rozległo się głośne pukanie do drzwi. Alex poszedł otworzyć. W drzwiach stał James.
- Jest Jose? – zapytał
- W jadalni…
James nie czekał na zaproszenie do środka, w ułamku sekundy znalazł się przed Jose.
- Dlaczego nie odbierasz?
Wszyscy oniemiali. „Co on może od niej chcieć?”
- Co ty tu robił? – wydusił Tom.
- Umawiam się z waszą siostrą. Możemy na chwilę wyjść? – zwrócił się do Jose.
            Wyszli do ogrodu. James wyjaśnił nieporozumienie. Carrie i inne dziewczyny faktycznie próbowały coś u niego wskórać, ale powiedział im, że już z kimś się spotyka i z zazdrości rozpowiadały głupoty.
- Ale dlaczego nie chcesz, żeby ktokolwiek o nas wiedział?- zapytała Jose jak zwykle ze łzami w oczach.
- Jeśli chcesz możemy to ogłosić w telewizji. – zażartował i pocałował ją. – Nigdy nie miałem nikogo, na kim by mi tak zależało, nie chcę tego spieprzyć. Jutro zapraszam Cię na randkę. Damy im prawdziwy powód do plotkowania.

            Jak powiedział tak zrobił. W czwartek zabrał Jose na wspaniałą randkę, a następnego dnia  rano przyjechał po nią przed zajęciami. Pierwszy raz weszli na uczelnie trzymając się za rękę. Nie tylko dziewczyny przyglądały się nowej parze. Zaciekawili wszystkich. Jedynie bracia Jose byli do tego przygotowani. Od tego dnia każdy na uczelni znał nową parę. Dziewczyny zazdrościły Jose i liczyły dni do ich rozstania, a chłopacy zgodnie twierdzili, że ten związek nie przetrwa – zbyt dobrze znali Jamesa.
            Na początku grudnia Jose i James świętowali pierwszy miesiąc ich związku. Jose, w przeciwieństwie do innych dziewczyn z którymi spotykał się James, była już kilka razy w jego mieszkaniu. Nic nie wskazywało na to, że cokolwiek zakłóci ich spokój. Jednak co jakiś czas ktoś wymyślał nową plotkę. Największy rozgłos zdobyła informacja dotycząca ciąży Jose. „Niby dlaczego on z nią jest…?” Plotka o ciąży dotarła również do domu Jose i ta musiała tłumaczyć tacie, żeby się nie martwił.
            Pewnego dnia po południu, po zakończonych zajęciach James czekał na swoją dziewczynę, która jak to miała w zwyczaju spędziła ostatnia godzinę w bibliotece na 3 piętrze. Wypożyczyła 4 książki. James wziął je od niej i zeszli razem po schodach. W drzwiach wejściowych stało pięciu mężczyzn w czerwonych garniturach. James zatrzymał się, jeszcze mocniej ścisnął Jose za rękę. Spojrzał na nią i bez wyjaśnienia pociągnął w stronę tylnego wyjścia. Biegli najszybciej jak tylko mogli. Mężczyźni w czerwonych garniturach biegli za nimi wołając:

-Wasza Wysokość, Książę Nickolasie!

12 komentarzy:

  1. Jest bezbłędnie ;3
    Czekam na to jakie plotki powstaną PO randce :D

    http://szkola-uczuc-draco-hermiona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się doczekać kolejnej części, czytałam Twoje opowiadanie na blogu Marleny i mam nadzieję, że nieco je rozwiniesz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O jak słodko <: Podoba mi się wątek Jose i Jamesa ♥ To było takie słodkie, gdy pocałował ją w czółko, a potem, niby przypadkiem, dotknął jej dłoń gdy obok siebie przechodzili.
    Trochę mnie zdenerwowała ta plotka... Że niby ona jest w ciąży? pfff...
    Nie mam pojęcia co może oznaczać końcówka. Trzymasz w napięciu i to bardzo.
    Czekam na dalszą część i zapraszam do siebie
    only-one-is-brave.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy następna część? Mam nadzieję, że wkrótce ta historia się jakoś rozkręci :) Widzę, że lubisz trzymać w napięciu!

    OdpowiedzUsuń
  5. Najlepszy moment to ten, kiedy do Jose przychodzi "książę Albert z Monako"! Haha :D Świetny pomysł!

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyżbyś porzuciła bloga??? Kiedy kolejna część???

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie porzuciłam bloga, ale jestem za granicą, jak tylko wrócę pojawią się kolejne notki. Jeszcze ok tydzień i powinnam dodać nową notkę, a na stałe do Polski wrócę 15 lipca i wtedy notki będą pojawiać się 2-3 razy w tygodniu.
    Zapraszam do komentowania.
    Chętnie poznam wasze zdanie na temat danych części, jak również notki nt. Azji :D

    Pozdrawiam,
    Justyna

    OdpowiedzUsuń
  8. Zakochałam się<3 Czekam na więcej:))

    W wolnej chwili zapraszam do siebie: http://wystarczylo-jedno-spojrzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie by było gdyby ona nie była pewna jego uczuć co do niej mieli " małą " kłótnię małżeńską.
    Pozatym super, jak zawsze zresztą ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny. Czekam na następny. Jest po prostu wspaniały. <333 świetnie piszesz

    OdpowiedzUsuń
  11. Justynka wracaj do nas , bo już nie mogę doczekać się następnych części.Jak to się skończy?

    OdpowiedzUsuń
  12. Będą kolejne części?

    OdpowiedzUsuń