"Bum! i… klik!?"
Teraz było inaczej… Po
powrocie do Atlanty relacje z rodzeństwem były inne niż wcześniej.
Kiedyś Josephine nie mając przyjaciół chciała czas spędzać z braćmi i ich
znajomymi. Natomiast oni traktowali ją z dystansem. Ona opiekowała się ich
najmłodszym bratem, przez którego nie mieli mamy. Amanda Anytsuj zmarła 2 dni
po porodzie najmłodszego syna z powodu komplikacji. Jose wychowywana była w
domu pełnym mężczyzn. Doskonale odnajdywała się w tej sytuacji. Od najmłodszych
lat sama musiała dbać o siebie. Nie zdawała sobie sprawy, że staje się piękną
kobietą, ponieważ otaczali ją sami chłopcy, nie miała kobiecego wzorca, a rówieśnicy poniżali ją na każdym kroku.
Dzięki Amandzie i Christopherowi miała dom.
Gdy w wieku 5 lat straciła w wypadku samochodowym biologicznych rodziców (Carmen i Harry’ego) ich przyjaciele, sami mający już 5 synów zaadoptowali ją. Pani Amanda otoczyła ją miłością, starała się zastąpić jej rodziców i traktować jak własne dziecko. Gdy zastępcza mama dziewczyny zaszła w kolejną, nieplanowaną ciążę, Jose miała wówczas 11 lat i czuła się u państwa Anytsuj jak w domu. Jednak już nigdy nie była tą samą szczęśliwą i pełną życia dziewczynką za czasów gdy żyli jej biologiczni rodzice. Po stracie drugiej mamy Jose zmieniła się jeszcze bardziej.
Gdy w wieku 5 lat straciła w wypadku samochodowym biologicznych rodziców (Carmen i Harry’ego) ich przyjaciele, sami mający już 5 synów zaadoptowali ją. Pani Amanda otoczyła ją miłością, starała się zastąpić jej rodziców i traktować jak własne dziecko. Gdy zastępcza mama dziewczyny zaszła w kolejną, nieplanowaną ciążę, Jose miała wówczas 11 lat i czuła się u państwa Anytsuj jak w domu. Jednak już nigdy nie była tą samą szczęśliwą i pełną życia dziewczynką za czasów gdy żyli jej biologiczni rodzice. Po stracie drugiej mamy Jose zmieniła się jeszcze bardziej.
W dzieciństwie
bawiła się w księżniczkę, jej bracia byli rycerzami. Jak miała sześć, czy
siedem lat tylko sobie to wyobrażała, w gimnazjum jej starszy o rok brat był
jej prawdziwym rycerzem. Niejednokrotnie ratował ją podczas zatargów ze
starszymi uczniami, przez co sam musiał być ratowany przez brata
uczęszczającego do ostatniej klasy.
Obecnie Jose poznała bardzo
ciepłych i serdecznych ludzi, z którymi studiowała. Już pierwszego dnia razem z
Olivią, Sarą, Timem i Victorem, chłopakiem Olivii, poszła po zajęciach do klubu
karaoke. Nie chciała, znowu zamierzała się unikać ludzi, ale Tim- dusza towarzystwa-
zaciągnął ją tam i świetnie się bawiła. Była trochę nieśmiała, ale Olivia,
Sara, Tim i Victor zaakceptowali ją. Ich pomoc była nieoceniona. Jose wreszcie
miała kogoś na kogo mogła liczyć, dla kogo nie ważne było to, że jest biedną
sierotą. W czasie okienek spędzali czas razem, opowiadali o tym co ich spotkało
dzień wcześniej, o swoich doświadczeniach, o chłopakach (Jose nie miała tu zbyt
wiele do powiedzenie, ponieważ nigdy z nikim nie była), o dziewczynach (ten
temat drążyła Olivia chcąca wydusić coś z Victora), dzwonili do siebie i razem
spotykali się w domu lub pokoju w akademiku któregoś z nich.
W piątek Jose pożegnała
się z przyjaciółmi i poszła do biblioteki. Wypożyczyła masę książek, które jak
sądziła miały jej się przydać podczas nauki.
Spóźniona na autobus
biegła korytarzem. Drzwi od łazienki otworzyły się z niesamowita siłą
…BUM! wypuściła książki i chwyciła się
za czoło. Z łazienki wyszedł chłopak, którego dobrze zapamiętała. Spojrzał na
nią wzrokiem mogącym zabić. Jego „Cień” – kolega, z którym był w dziekanacie
wychylił się zza drzwi. Spojrzał na książki, ominął je i stanął za plecami
swojego kolegi. Jose nic nie powiedziała, spojrzała na „Modela” i … Jak ktoś
tak nieziemsko przystojny może być tak niemiły i arogancki. Chłopak bez
mrugnięcia wpatrywał się w nią. Ona zapomniała o autobusie i rozrzuconych
książkach na podłodze. Przez chwilę stali w bezruchu, gdy nagle „Model” z
bezczelnym uśmiechem wypowiadając jedno zdanie sprowadził Jose na ziemie:
-
Uważaj jak chodzisz, sieroto! – po czym z całym impetem
odepchnął ją na bok, ominął książki i poszedł dalej, a za nim jego „Cień”,
który nie wydawał się być zaskoczony zaistniałą sytuacją.
Następne dni były
spokojne – Jose jak to miała w swoim zwyczaju … uciekła. Zawsze, gdy spotkała
ją jakaś przykrość gdzieś się zaszywała. Teraz chłopak, przy którym zobaczyła
fajerwerki, poczuła motyle w brzuchu, zawroty głowy i pierwszy raz coś co nie
pozwalało jej o nim przestać myśleć, okazał się aroganckim palantem.
Wykorzystała ciepłe dni, i razem
z przyjaciółmi i o rok starszym bratem – Alexem, pojechała nad jezioro do domku
letniskowego Olivii. Bawili się świetnie, nawet Alex, który zawsze był poważny
i pilnował siostry.
Jose znalazła kawałek
kartki siadła pod drzewem i zabrała się za tworzenie obrazu. Malowanie i
rysowanie zawsze było jej pasją, odziedziczyła to po mamie. W końcu 2 lata w
angielskim liceum artystycznym, nie były stratą czasu. Dzięki swoim
wcześniejszym pracom dostała stypendium i mogła pozwolić sobie na naukę w
Europie, a zaoszczędzone pieniądze i nagrody pieniężne za różne konkursy mogła
przeznaczyć na wycieczkę po europejskich miastach. Nabrała pewności siebie
zarówno emocjonalnej, jak również artystycznej – związanej z tworzeniem prac. Dzięki
malowaniu szybciej poradziła sobie ze stratą swoich rodziców, później Amandy,
która namówiła ją do malowania.
Amanda
doskonale znała Carmen (biologiczną mamę Jose). Razem wychowywały się w
dzieciństwie. Jednak Amanda nie miała możliwości dalszego kształcenia się,
ponieważ w wieku 17 lat zaszła w ciążę, a rok później wzięła ślub i urodziła
Paula. Gdy skończyła liceum została w domu i wychowywała syna, później synów.
Davida urodziła gdy miała 22 lata, Toma, gdy miała 24, Daniela mając 27 i rok
później Alexa. Adam urodził się, gdy Amanda miała 39 lat i w tym roku też
zmarła. Natomiast Carmen urodziła Jose w wieku 29 lat, gdy skończyła studia i zaczęła
pracować w galerii sztuki, gdzie wystawiane były również jej obrazy. Zmarła w
wieku 34 lat razem z dwa lata starszym mężem.
Jeśli była piękna, to dlaczego ją poniżali rówieśnicy? Dziewczyny pewnie z zazdrości, ale chłopcy...hmmm? Może to były takie końskie zaloty, co?
OdpowiedzUsuńPoza tym nie trzeba mieć matki czy siostry by wiedzieć, że staje się piękną kobietą. Jest przecież telewizja, internet, czasopisma. Tak naprawdę to czy jakaś kobieta uważa się za piękną czy nie, zależy od tego jak reaguje na nią płeć przeciwna.
Fajni ludzie ją adoptowali - nieumiejący się zabezpieczać :-) (wybacz śmiech, ale zawsze mnie nieplanowane ciąże śmieszą, jakby ludzie nie wiedzieli, że istnieją zabezpieczenia).
Trochę się zaplątałam, bo porobiłaś za dużo pętelek. To ona w końcu miała biologiczne rodzeństwo, czy tylko takie przyszywane? Było, że bawiła się w księżniczkę, a jej bracia byli rycerzami, a potem, że tylko sobie to wyobrażała. To takie banialuki, które utrudniają znacznie zrozumienie tekstu, albo to moja wina, bo może jestem za głupia, albo za bardzo zmęczona by go zrozumieć.
Akapit o przyjaciołach tak napisałaś, że wcale nie ciekawi. Nie wiem kto jak wyglądał, ani jaki miał charakter. Wszystko utrzymujesz w stylu takiego streszczenia, a nie opowiadania, a to sprawia, że jak na razie jest nudno, ale nic, czytam dalej, może się rozkręci.
Boże z niej to naprawdę jest sierota. Nawet się odszczeknąć nie potrafi. Niby taka oczytana, a żadnej sensownej riposty nie potrafi sklecić.
Motyle w brzuchu? Coś poczuła? Po dwóch wejrzeniach na niego? Naprawdę? Ona jest skończoną, naiwną idiotką. Widać, że jeszcze z niej dzieciak. Jakaś niepoprawna romantyczka nieznająca życia. Ja oceniam ją jako głupią jeśli wierzy w coś takiego jak zakochanie od pierwszego wejrzenia, bo jak można poczuć coś do osoby której się nie zna? Pociąg seksualny z powodu jego muskulatury, błysku w oczach i powalającego uśmiechu - jasne, to poczuć można, ale nic poza tym, bo do zakochania trzeba rozmów, poznania tego kogoś, odgadnięcia jego charakteru, a nie tylko wejrzenia na jego zewnętrzną stronę.
Amanda zaszła w ciąże, a rok później wzięła ślub i urodziła Paula? Jak to możliwe? Co ona chodziła w tej ciąży 12 miesięcy?
Jak na ten moment to jest straszne masło maślane masłem polane. Mogłaś zacząć od sytuacji rodzinnej dziewczyny, albo opowiedzieć o dwóch przyjaciółkach - Amandzie i Carmen i potem przejść do tej Jose? Ewentualnie mogłaś opowiedzieć teraźniejszość Jose i z jakiś dialogów czy też jej wspomnień mogłaś wyłowić przeszłość, utworzyć nam jej obraz, bo teraz to wykonałaś taką przeplatankę od wspomnienia podróży po europie, po przez sekretariat i uderzenie drzwiami (rozdział 1), a potem zaczynasz od czapy od sytuacji rodzinnej i w połowie części (rozdziału 2) wracasz do uderzenia drzwiami by za chwile na nowo mówić o rodzinie, a pod koniec już w ogóle pojechałaś opowiadając o tym kto ile ma dzieci, w jakim wieku urodził i czy skończył szkołę. Czy to jest naprawdę takie ważne na chwilę obecną? Czy nie mogła Jose tego opowiedzieć np przyjaciółce albo potem temu księciu? Moim zdaniem za dużo chcesz umieścić na raz i za dużo od razu wyjaśnić zamiast zacząć akcje a wyjaśnienia przeszłości w nią wpleść tak by nie zawadzały i nie nudziły.
Przecież nie jest napisane, że - jak to określiłaś - "chodziła w tej ciąży" (zupełnie niepoprawne) przez rok, ani że zaszła w ciążę w siedemnaste urodziny. Zdanie:
UsuńAmanda zaszła w ciąże, a rok później wzięła ślub i urodziła Paula - Tutaj chodzi o to że mając siedemnaście lat (przyjmuje się że siedemnaście lat ma się mniej więcej przez rok - pół roku przed i pół roku po siedemnastych urodzinach.) zaszła w ciążę, minęło 9 miesięcy (w tekście nie ma mowy o nienormalnym czasie ciąży) i urodziła synka. W tak zwanym międzyczasie wzięła ślub i wszystko to stało się w mniej niż rok. Przynajmniej ja tak to zdanie rozumiem. jeśli coś jest nie tak, to przepraszam Autorkę :)
A co do reszty Twojej opinii, Taka Miłość, to całkowicie się zgadzam. Pomieszanie z poplątaniem i brak akcji. Przykro mi to mówić ale taka prawda.
Życzę dużo weny w pisaniu. Zapowiada się fajnie jeśli chodzi o wątek :)
Wiesz gdyby było napisane, że jako 17 latka zaszła w ciąże, a jako 18 latka była już mężatką i miała syna Paula to byłoby spoko. Jednak tak jak jest napisane teraz to brzmi tak "Amanda zaszła w ciąże, a rok (12 miesięcy) później wzięła ślub i urodziła Paula" - tak to dokładnie brzmi z mojego punktu widzenia.
UsuńJa potrafię zrozumieć twój tok pisania, bo gdy sama piszę wszystko jest zawiłe. Jeśli ktoś czegoś nie rozumie powinien przeczytać 2 razy
OdpowiedzUsuńCo nie znaczy, że nie powinnaś starać się pisać bardziej zrozumiałe
Aha, zapomniałam dodać, że podziwiam osoby, które mówią ci co powinnaś zmienić. Ja chyba zbyt mało jeszcze umiem, by cię pouczać, ale powiem ci, że fajnie zrobiłaś to z tym stypendium... ;D
Ja potrafię zrozumieć twój tok pisania, bo gdy sama piszę wszystko jest zawiłe. Jeśli ktoś czegoś nie rozumie powinien przeczytać 2 razy
OdpowiedzUsuńCo nie znaczy, że nie powinnaś starać się pisać bardziej zrozumiałe
Aha, zapomniałam dodać, że podziwiam osoby, które mówią ci co powinnaś zmienić. Ja chyba zbyt mało jeszcze umiem, by cię pouczać, ale powiem ci, że fajnie zrobiłaś to z tym stypendium... ;D